niedziela, 20 lutego 2011

Dwa wiersze z "Ocal, pal"

tła


zjawię się nagle jak mass media.
w tle chropawa tekstura ze wszystkich
moich istotnych przepraszam.
czarne tafle. białe odbicia. tak naprawdę
liczą się tutaj tony wanadu tysiąc metrów
pod dziewczyną opartą o ścianę
górniczego baru (brudne pięty). tam
pierwszy raz ją zobaczyłem. gdybym
zwrócił uwagę na skamieniałe zwierzęta
o kilka kilometrów niżej.





niefortunnie


niefortunnie – jak akustycznie.
zło, które mi wyrządziliście zostało daleko, na lodzie.
nie utonęło z wami. – wypalmy razem koleżankę. bez filtra.
potem do końca zimy zasłaniałem się śniegiem.
zdemontowany demon ze skraju katedry,

szczenię odjęte od sutka wadery. zmarznięte gałęzie
tłukły o ciało jak obcy krwiobieg, który chce zaleźć za skórę,
podłączyć się, zmieszać płyny. Christmas is now drawing near

again. tak, panowie z Coil, do was też to mówię,
magowie chaosu w obcisłych koszulkach,
zawodnicy drużyny potępionych

świeżo po terapii, którą wymusiła specyficzna
roślinność waszego studia,
zjawy pokrywające jego ściany jak bluszcz.

jeden z was pobłogosławionym kopniakiem
wyrwał piłkę z zamarzniętej murawy.
drogę do siatki zamknęła święta poprzeczka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz