sobota, 12 marca 2011

A teraz muzyka, pt. 2: Celer - Continents



I już ich nie ma. Nie będę się nad tym rozwodził, historia jest bardziej smutna, niż to wynika z poprzedniego zdania, dowiecie się o co chodzi czytając informacje na myspace projektu. Przejdźmy do muzyki. Znakomity drone ambient, bardzo harmonijny i bez brzmieniowych zakłóceń, barwy przeważnie ciepłej. Okładka do zawartości ma się NIJAK. Powolne fale napływają epicko, tworząc atmosferę podniosłych epifanii, mistyczno-miłosnych zawrotów głowy. Jeszcze jakiś tag? Co powiecie na osiemnastowieczny-szkuner-u-brzegów-Nowej-Zelandii-o-poranku-a-Ty-na-dziobie-pozujesz-Casparovi-Davidowi-Friedrichowi? Najbardziej zapadł mi w pamięć niepokojący, zapętlany w nieskończoność motyw z "Fast Forwarding Sleep". W mikrouniwersum moich czysto subiektywnych skojarzeń jest to hypnagogiczna wizja Mullholland DriveContinents to ekstraklasa ambientu. Pochodzi z 2006, ale poznałem go, jak i sam Celer, całkiem niedawno. I wraz z innym moim odkryciem ostatniego czasu, długo przeoczaną przeze mnie perełką z dyskografii Loscil - Strathcona Variations, włączam go do mojej prywatnej ambientowej czołówki.

Póki co przesłuchałem jeszcze parę wydawnictw Celer, ale żadne z nich nie zbliża się do Continents ani stylistycznie, ani jakościowo. Ale jak przystało na ambientowców, dyskografię mają sporą, więc zachowują sporo szans na moje kolejne zachwyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz